BOGACTWO
kogoś, kto stwarza światy, powołuje do życia nowe byty, zadaje pytania i budzi uśpionych – nie ulega wątpliwości. Zrozumienie tego jest miarą dojrzałości społeczeństwa.
Cóż zatem znaczy BYĆ ARTYSTĄ?
Chyba łatwiej zapytać o to, co znaczy nie być artystą. Kiedy tak sformułowane pytanie zadamy artyście właśnie, odpowie: nie być. I to jest zapewne najwłaściwsze wyjaśnienie sensu bycia artystą. Alternatywa: być (artystą) albo nie być (nie być w ogóle). Istnieć jako artysta albo nie istnieć wcale. Dopiero teraz możemy odpowiedzieć na pytanie: co znaczy być artystą. Oddawać cały swój czas i wszystkie siły twórczości, nieustannie się ucząc. Nie ma bowiem określonego zasobu wiedzy, który jest niezbędny artyście. A na dodatek każde dzieło jest swoistym stworzeniem świata. Zawsze od początku, zawsze żmudnie, ciężko, w pocie czoła, choć lekkość, a czasem zwiewność rezultatu twórczej pracy zdaje się temu przeczyć. Proces twórczy jest powtórzeniem pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju. Na zakończenie artysta zawsze musi powiedzieć, że to, co uczynił, jest dobre. Jeśli nie jest – rzecz nie ujrzy dziennego światła. Ponieważ artysta jest najsurowszym krytykiem sztuki. To zaś, czym dzieli się z nami artysta, jest niewyobrażalnym bogactwem. Ponieważ artysta jest krezusem, w którego posiadaniu jest coś najcenniejszego, coś co przekracza rzeczywistość i rozsadza ramy rozsądku – wyobraźnia.
Dajmy więc artystom przemówić, stwarzajmy dogodne warunki, by mogły powstawać kolejne dzieła. Dzieła, dzięki którym świat przestaje się zawężać do dotykalnej przestrzeni, dzięki którym możemy spojrzeć na tajemniczą drugą stronę lustra.
autor: Krzysztof Rudowski